Shizuo rozsiadł się na sofie przeczesując palcami swoje blond włosy. Westchnął cicho odchylając głowę do tyłu i przymykając powieki. Przypomniał sobie poprzednią noc, wszystkie wspomnienia nadal były żywe, jednak nic nie wskazywało na to, że były prawdziwe. W
pewnym momencie zerwał się i szybko podszedł do lustra. Podciągnął
koszulkę szukając chodź najmniejszego śladu by pokazać samemu sobie, iż
noc z Izayą była prawdą, a nie wybrykiem wyobraźni chłopaka. Lecz i na
nim nie było ni jednego śladu po brunecie.
-Dlaczego miałbym mieć takie sny z tą mendą?
–mruknął udając się do kuchni- Nic z tego nie rozumiem –oznajmił sam
sobie poddając się.Wyciągnął z wiszącej szafki kubek, zupkę chińską i
nastawił czajnik z wodą.Usiadł za małym okrągłym stolikiem w jasnej barwie. Podparł głowę rękami. Wszystkie myśli chłopaka kręciły się wokół Orihary i rzekomego „snu”. Tym czasem obiekt rozmyśleń chłopaka właśnie kończył śniadanie w postaci paczki chipsów i puszki coli. Brunet siedział przed 50 calową plazmą oglądając coś bez zainteresowania. Gdy wstał poczuł ostry ból w dolnych partiach ciała. Syknął cicho.
-Mimo wszystko było warto. –prychnął siadając za biurkiem. Zgrał z komórki zdjęcia poprzedniej nocy. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek na widok Shizuo, gdy go posuwał.
-Ciekawe jak spodoba Ci się ta gra, Shizu-chan
–zakpił. Zaczął się śmiać kręcąc się na fotelu- Hahaha! Już nie mogę się
doczekać twojej reakcji! Po prostu nie mogę! Ah, Shizu-chan…! Nie mogę! -wykrzyczał na cały apartament nie przestając się śmiać. Po
jakimś czasie zatrzymał się momentalnie cichnąc. Grzywka zasłoniła mu
oczy, tak, że było widać tylko jego kpiący uśmiech.- I sprawię, że
przegrasz… -zachichotał cicho.
Niczego nie świadomy Shizuo właśnie szykował się po
pracy.Przed wyjściem sprawdził tylko ile ma w paczce papierosów po czym
wyszedł do Toma czekającego pod blokiem barmana.
-I tak Ci się podobało w Sapporo? –spytał ciemnoskóry na powitanie. Blondyn tylko zabił go spojrzeniem.- No co? –jęknął
-Nic. –mruknął w odpowiedzi
-Oj, Shizuo. –westchnął wywracając oczami- Co niby było aż tak okropne twoim zdaniem, hm?
-Wszystko…? –zapalił papierosa. Tom tylko wzniósł oczy ku niebu.
-Co Cię dziś ugryzło? Chcesz pogadać o tym?
-Do kogo dziś idziemy? –zmienił temat tonem
oznajmiającym,że nie ma ochoty gadać o tym co mu się wgryza, a raczej
wżyna tym swoim scyzorykiem dla ubogich oraz z wkurzającym uśmieszkiem i
zatruwa mu myśli słodkimi jękami i obrazami tej pozornie
niewinno-uroczej twarzyczki.
-Jak chcesz. –podniósł delikatnie ręce do góry w
geście poddania się. Dzień mijał w miarę normalnie, gdyby nie „foch”
Shizuo na bóg wie co. Tom miał już tego dość, jednak nie dawał tego po
sobie poznać. Blondynowi powoli
przechodziło, gdy nagle w morzu ludzi zauważył charakterystyczną bluzę z
futerkiem oraz jej właściciela,który z premedytacją gapił się na niego z
firmowym uśmieszkiem. Na sam jego widok szlag go trafił. Wyrwał
pobliski znak.
-IIIZZZAAAAYAAA-KUUUN! –niemalże wrzasnął kierując
się w stronę tej mendy. Owa menda tylko pokazała mu język i zaczęła
schrzaniać byle jak najdalej od blondyna.- Niech ja cię kurwa dorwę
obszczy murze! -zaczął go gonić.
-Szybciej, Shizu-chan! –krzyknął w odpowiedzi
brunet świetnie się bawiąc. Wyciągnął z kieszeni bluzy parę wkładów
ostrzy do swojego noża sprężynowego (aut. Nie wiedziałam jak to inaczej
nazwać ^^”) i rzucił je w stronę Shizuo. To barmana rozwścieczyło
jeszcze bardziej. „Możesz zacząć wybierać sobie kwiatki na grób,gnido” syknął w myślach. Ganiali się po całym Ikebukuro. Jeden na twarzy miał coś pomiędzy epic face’em a troll face’em, natomiast na twarzy drugiego było widać czystą nieokiełznaną wściekłość i rządzę mordu.
Było już po 20 i ciepłe sierpniowe słońce zachodziło za horyzont. Izayę powoli zaczęło męczyć ciągłe uciekanie i sprawdzanie gdzie jest blondyn. „Upierdliwy dziś jest”
przyznał w myślach wzdychając cicho. Chciał już wrócić do domu i zjeść
coś, gdyż od śniadania nic nie jadł i powoli zaczynało mu burczeć w
brzuchu. Odwrócił się szukając blond kudłów Shizuo.Szybko je zauważył,
gdyż zbliżały się do niego w zawrotnej szybkości.
-Mam! W parku go zgubię –mruknął pod nosem i
skierował się ku parkowi. Kawałek do parku było, ale brunetowi wydawało
się, że to dobry pomysł by tam się udać i zgubić go wśród gangów. Jakiś
czas później wbiegł na teren parku,jednak jego bluza była zbyt
rozpoznawalna i plan spełzł na niczym.- Shizu-chan,dał byś już spokój!
–prychnął- Jutro się poganiamy!
-Nie zostawię Cię kanalio, póki nie zdechniesz! –odkrzyknął mu
-Co to ma być? Wyznanie miłosne? –zaśmiał się złośliwie brunet zwalniając
-Hahaha! Chciałbyś, mendo. –przystanął łapiąc
dech.- Nie wiem w co grasz, i szczerze mnie to nie interesuje. Nie
wygrasz ze mną! –syknął blondyn.
-Już wygrałem… –uśmiechnął się firmowo, po czym przyśpieszył biegu znikając Shizuo z oczu. Powoli wrócił do domu. Odłożył gdzieś na bok bluzę udając się do kuchni cały czas chichocząc pod nosem i mówiąc coś niezrozumiale. Wziął
paczkę ciastek i w podskokach udał się do biurka siadając za nim. Na
stronie Dollarów znalazł interesującą wiadomość od Tanaka Taro pt. „Wojna!”Izayi prawie oczy się zaświeciły.
-Więc to tak, Ryuugamine-kun –oparł się na fotelu
złączając dłonie opuszkami palców. Uśmiechnął się z satysfakcją. Jednak
podpuszczanie Dollarów na inne
gangi i odwrotnie przyniosło takie rezultaty jakich brunet się
spodziewał.- Jesteś taki przewidywalny. Wszyscy jesteście! I za to was
kocham! Kocham was!! –zaczął się śmiać jak opętany. Zerwał się
podchodząc do regału z książkami, który zajmował całą lewą ścianę
salono-gabinetu. Przesunął jakąś książkę i jego oczom ukazała się głowa
Celty. – A ty, może w końcu otworzysz dla mnie swe oczy, kochana, i
spojrzysz co dla Ciebie zrobiłem…
_____
Hmmmm…szybko mi przyszło napisanie 3 rozdziału :3 Chyba się rozkręcam.
Izaya znowu nie wyszedł identyczny jak w anime, a się staram jak umiem :<
On
mnie chyba nie kocha T^T *rzuca się na podłogę i zaczyna udawać, że
szlocha, po chwili jednak wstaje* Dobra koniec tego ;p Zaczynam chyba
trochę zjeżdżać z głównego wątku Shizuo x Izaya. Ale co z tym zrobię, to
jest niespodziewanka i nic wam nie powiem~.
Mam nadzieję, że wam się podobało. Za wszystkie błędy przepraszam i postanawiam poprawę…… Jutro(czyt. nigdy <3) :3
I to wszystko…chyba >.<
*muzyczka z windy*
Koniec ogłoszeń parafialnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz