niedziela, 20 stycznia 2013

Cienka Linia -Rozdział4- (ShizuoxIzaya)

Przez następne dni nic nie działo. Izaya jakby zapadł się pod ziemię, ale nikt się tym zbytnio nie przejmował. Tylko Shizuo coś gryzło inie pozwalało żyć w świętym spokoju. We dnie chodził rozdrażniony, a po nocach nie mógł zasnąć. Wszyscy mieli go już serdecznie dość, o czym blondyn dobrze wiedział. Szczerze mówiąc waliło go to.
*
Na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi ubranych na żółto i niebiesko. Co noc dochodziło do brutalnych pobić i rozbojów.  Społeczeństwo udawało, że nie ma problemu, bo co innego mogło zrobić. W Ikebukuro panowała coraz większa anarchia. Wszystko szło zgodnie z wymyślonym wcześniej planem Pana Kocham Całą Ludzkość . Jednak po  tygodniu wszystko z pozoru ucichło.  Ale to była tylko cisza przed burzą. Na stronie Dollarów pojawiało się coraz więcej żądań do Lidera by w końcu ujawnił swoje oblicze oraz zaczepek; głównie na Żółte Szaliki. Wszechobecne były też kłótnie o to, że może pośród nich są szpiedzy z wrogich gangów. 
*
Jednej z ostatnich sierpniowych nocy Shizuo przechadzał się po ulicach Ikebukuro z czystej nudy i przyzwyczajenia. Wtem jego oczom ukazał się Izaya wysiadający z białej limuzyny. W środku siedział mężczyzna o mocno zarysowanych kościach policzkowych i kruczoczarnych włosach. Był ubrany w biały garnitur, czarną koszulę rozpiętą tak by ukazywała trochę klatki piersiowej i zawieszony na szyi złoty łańcuszek.W ustach trzymał cygaro.
-Dzięki Izaya –mruknął zaciągając się cygarem.
-Spoko, spoko –mówiąc to machnął do niego na pożegnanie ręką i ruszył w stronę Shinjuku.  Mruczał coś cicho pod nosem.
 Kim był ten facet? I dlaczego dziękował Izayi? Takie i inne myśli przelatywały przez głowę Shizuo.  [Sorki, jeśli w novelce Shizuo znał Shiki’ego. Mam sklerozę a nie chcę mi się włazić na Mozillę i sprawdzać... 8D ~Sheya] Blondyn postanowił, że pójdzie za Izayą i może dowie się czegoś więcej. Nie było to w jego stylu, ale ciekawość wygrała.  Szedł tak za nim, szedł…. szedł i jeszcze szedł, jednak jedyne co się dowiedział to to, iż jest idiotą, gdyż łazi za nim jak ostatni palant. Besztając się nie zauważył, że Izaya specjalnie zaprowadził go do jakiejś ciemniejszej i węższej uliczki. Odwrócił się przodem do niego.
-Długo jeszcze tak zamierzasz mnie „śledzić”, Shizu-chan?–prychnął.  Shizuo w końcu oprzytomniał.
-Nie schlebiaj sobie mendo. Szedłem po prostu w tym samym kierunku. –syknął próbując wyratować się z tej żenującej sytuacji.
-Tak to się teraz nazywa… -na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek- Stęskniłeś się?
-Za tobą? Nie bądź śmieszny.
-Tak, tak. A z czystej ciekawości, Shizu-chan, po kiego szedłeś taki kawał drogi do ślepego zaułka? –uniósł rozbawiony brew
-Po to by pozbawić Cię tego przygłupiego uśmieszku –złapał bruneta za szyję przyciskając go do ściany
-Jak brutalnie, Shizu-chan~ –jęknął w taki sposób jakby robili coś zupełnie innego.- Lubisz przy ścianie? –zachichotał złośliwie- „To nie był gwałt, tylko seks niespodzianka”, hm? -prychnął  
-Co ty pierdolisz? –blondyn jeszcze mocniej zacisnął dłoń na szyi niższego chłopaka
-Oj, już nie udawaj. Mogłeś powiedzieć, że o TO Ci chodzi.Wtedy wcześniej skręciłbym do jakiejś ślepej uliczki. –otarł się o niego chichocząc złośliwie. Shizuo odsunął się od niego jak porażony prądem.
-Ochujałeś?  -zasyczał przez zaciśnięte zęby
-Chcesz mojej dupy, nie? Shizu-chan~?  -na te słowa Shizuo spojrzał się na niego jak na debila.  Zaczynał mieć mętlik w głowie. Czyny i słowa chłopaka zbiły go z tropu. Aż odechciało mu się go zabijać.- Ah! -udał, że go olśniło- Dlatego tak często powtarzasz „Zarżnę Cię!” i tym podobne takie. A ja głupi nie zrozumiałem. –westchnął grając zmartwionego- Ale skoro tak bardzo tego pragniesz… -zamruczał nisko przysuwając się do blondyna.  Ten zaś nie wiedział jak ma się zachować w takowej sytuacji. Coś mu krzyczało by ruszył stamtąd swój tyłek, póki nie jest za późno,jednak jakoś Shizuo nie chciał tego słuchać.  Brunet zaczął się o niego ocierać, lecz zadzwonił jego telefon. Odsunął się od blondyna ukrywając poirytowanie, że ktoś śmiał mu przerwać w takim momencie.
-Hm? –mruknął odbierając telefon- Ta. … No załatwiłem. .…Miało być jutro. … Nie. … -pochłonęła go rozmowa z jednym z dealerów. Shizuo korzystając z okazji wymknął się z uliczki, gdy miał chwilową przejrzystość umysłu.  Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim. Wrócił do domu.
Izaya zauważył, że blondyn sobie poszedł. Miał to gdzieś, bo jak nie dziś to jutro… a jak nie jutro, to po jutrze. W końcu miał całe życie.Uśmiechnął się do siebie.
-Jak zwykle, Shizu-chan, nie robisz tego tak, jak ja chcę…. –westchnął prychając złośliwie. Wyszedł z uliczki i ruszył na miasto „nałapać” nowych plotek i informacji.


_______
Buuuuuu ;A; Całkowicie nie wyszło >_> Takiego shitu chyba nigdy nie naskrobałam! T^T 
I jeszcze takie krótkie…

3 komentarze:

  1. Jaki shit? bardzo fajnie się zapowiada. Ale faktycznie szkoda, że takie krótkie. Cieszę się, że dodałaś tez inne wątki poza Shizayą, przez to opowiadanie ma fabułę i dla mnie stało się bardzo ciekawe :) ( to tak w odpowiedzi na to co pisałaś pod inną notką do tego opowiadania, ale w tamtym momencie chciałam jak najszybciej przeczytać kolejną notkę więc wybacz, ale zamieszczam to w jednym komentarzu) Szkoda tylko, że dopiero teraz znalazłam tego bloga. Ale liczę że go nie porzucasz i dalej będziesz publikować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na więcej :C (o_o)
    Tak przy okazji to sama zaczynam pisać z przyjaciółką bloga i chciałabym go jakoś rozkręcić, niedługo dodamy prolog. Zapraszamy! http://die-in-your-armsx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc... Bardzo mi się to podoba :3 Teraz odkryłam Twego bloga i mam nadzieję na więcej Shizayi oraz oczywiście na dalszą część tego opo :P

    OdpowiedzUsuń